Jeśli chcesz zbudować dojrzały i szczęśliwy związek, pracuj nad samodzielnością, autonomią i poczuciem własnej wartości. To trzy filary, które przybliżą cię do samej siebie, a tym samym pozwolą w szczerości, bezpieczeństwie i bliskości otworzyć się na drugą osobę.
Praca nad poczuciem własnej wartości, samodzielnością i autonomią wymaga ciągłego poznawania siebie, własnych emocji, potrzeb i reakcji. Jednak choćbyśmy nie wiadomo ile energii wkładały we własny rozwój, tak naprawdę dużo większą szansę na wzrastanie daje nam bycie w relacjach. Dlaczego? W związku odbijamy się w sobie jak w lustrze. Dzięki drugiej osobie mamy szansę przepracować deficyty z dzieciństwa i wyjść poza nasze schematy przywiązania. Współcześnie tak wiele związków rozpada się jednak w sytuacji kryzysu. Lubimy szybkie rozwiązania, a tymczasem przetrwanie kryzysu czyni związek mocniejszym i prawdziwszym, zaś każdy z partnerów zyskuje szansę, by wejść na wyższy poziom rozwoju. Radzenie sobie z kryzysem nie jest testem dla związku, jest jego głównym zadaniem. By było to jednak możliwe, związek musi być partnerski i dojrzały. Co to oznacza? Przeczytaj.
Po pierwsze: autonomia
Nie przywiązanie, a autonomia świadczy o dojrzałości związku. Dlaczego warto ją zachować? Bez niej nie możemy mówić o miłości, tylko uwikłaniu. Związek staje się podstawą naszego istnienia, nie jesteśmy w stanie bez niego funkcjonować. Uzależniamy swój dobrostan całkowicie od samopoczucia drugiej osoby. Nasza relacja oparta jest na poświęcaniu się, oczekiwaniach, rezygnacji z siebie. Często panuje w niej nierównowaga – jedna osoba daje, druga wyłącznie bierze. Taki układ absolutnie nie jest zdrowy. Zdrowe jest za to zachowanie autonomii w związku. To umiejętność, o którą powinnyśmy troszczyć się przez całe życie.
Czym jest autonomia w związku? Można ją określić zdaniem: „jesteśmy ze sobą, bo chcemy, a nie musimy”. Zachowanie autonomii polega na tym, że każda osoba bierze odpowiedzialność za swoje dobre samopoczucie i nie obarcza nim drugiej. Nie oczekuje, że ktoś zaspokoi jej pragnienie miłości, ważności czy bezpieczeństwa, bo sama umie o to zadbać. Psychologowie podkreślają, że partner nie musi nam zapewniać wszystkiego. Bardzo często oczekujemy, że będzie kochankiem, ojcem, przyjaciółką, psychoterapeutą i doradcą podatkowym w jednym. Żadna osoba nie jest w stanie wypełniać aż tylu ról! Po to są inni bliscy w naszym życiu. Warto urealnić sobie postać partnera czy partnerki – jest tylko człowiekiem. Gdy jesteśmy autonomiczne nie tylko zdajemy sobie z tego sprawę, ale też potrafimy same zapewnić sobie wszystko, czego nam brakuje.
Nasza autonomia wymusza jednocześnie respekt dla autonomii drugiej osoby. To klucz do relacji zbudowanej na wzajemnym szacunku i zaufaniu. Pozwala też na postawienie zdrowych granic. Daje poczucie bezpieczeństwa, bo nasza przestrzeń osobista jest respektowana. Jednocześnie nie oznacza izolacji i braku empatii! Każda osoba w związku zachowuje niezależność, a jednocześnie jest gotowa wspierać i akceptować drugą stronę w jej niezależności. Jesteśmy dla siebie na pierwszym miejscu i towarzyszymy drugiej osobie w jej byciu dla siebie na pierwszym miejscu. Umiemy ze sobą rozmawiać także o rzeczach trudnych czy tych, które przestały działać. Jeśli podejmujemy decyzję o rozstaniu, to we wzajemnym szacunku. I uwaga – nie boimy się tego. Wiemy, że nawet jeśli nasz związek się rozpadnie, świat nie runie w posadach. Nie oznacza to, że nie będziemy cierpieć. Na pewno będzie nam smutno, ale mamy świadomość, że sobie poradzimy – dzięki autonomii właśnie.
Po drugie: samodzielność
Ważnym składnikiem świadczącym o dojrzałości w związku jest samodzielność każdej z tworzących go osób. Nie jesteśmy dwoma połówkami jabłka. Każde z nas jest odrębnym jabłkiem, które spotyka drugie. Może jesteśmy trochę poobijani, może nadgryzieni, ale zachowujemy swoją tożsamość i potrzeby, nawet gdy pozostajemy z kimś blisko. Nie stapiamy się w symbiotycznej relacji, w której nie istnieje nic poza „my”. Co to daje? Szansę na związek, w którym przez długi czas nie tracimy sobą nawzajem zainteresowania. Samodzielność oznacza także, że nie zrzucamy na partnera odpowiedzialności za nasze emocje. Umiemy poradzić sobie z nimi same. Wiemy, jak zaopiekować się sobą nawet w tych gorszych, pełnych smutku, złości czy frustracji momentach. I odwrotnie, jeśli nasz partner przeżywa właśnie trudne chwile, nie przejmujemy jego uczuć i nie usiłujemy przeżyć czegoś za niego. Towarzyszymy mu i służymy wsparciem, jednak bez brania na siebie jego emocjonalnego ciężaru. Ma to głęboki sens – jeśli jedna osoba w związku przechodzi właśnie bolesne doświadczenia, to, że będziemy cierpieć wraz z nią, wcale jej nie pomoże. Dużo większym wsparciem okaże się, gdy zachowamy wewnętrzną spójność i dobre samopoczucie. Utrzymanie samodzielności pozwala nam wspierać bliską osobę z empatią, ale bez poczucia, że musimy wejść w rolę ratowniczki. Jeśli tego nie potrafimy, wpadamy we współuzależnienie.
Po trzecie: poczucie własnej wartości
Kolejna kwestia, która jest wyznacznikiem dobrego związku, to poczucie własnej wartości. Lepiej nie opierać go w całości na tym, co myśli o nas partner. Myśleć może w końcu różne rzeczy, w zależności od tego, jaki ma humor i co dzieje się między nami… Gdy nasza wartość nie zależy od jego pochwał czy aprobaty, relacja opiera się na większej szczerości i akceptacji, bo nie boimy się wyrażać swoich prawdziwych myśli i potrzeb. Dlatego poczucie wartości powinno być jak najsilniej umocowane w naszym wnętrzu. By było zdrowe, powinno być zbudowane na dialogu z samą sobą, samoświadomości, refleksyjności i umiejętności uczenia się na błędach. I wcale nie chodzi w nim o bezwarunkową akceptację siebie. To raczej nasz wewnętrzny drogowskaz, który mówi, jak jest nam z samymi sobą. Jeśli nie jesteśmy z siebie zadowolone, możemy nad sobą – a tym samym poczuciem wartości – pracować. Dajemy też sobie prawo do tego, że ono się zmienia. Zależy od dnia, fazy cyklu, naszego zachowania, porażek i sukcesów. Żadna z nas nie jest idealna. Każda robi czasem coś niefajnego. Poczucie wartości pozwala wrócić na właściwe tory bez obwiniania siebie. Jesteśmy gotowe naprawić to, co swoim zachowaniem popsułyśmy. Umiemy kochać siebie, ale nie bezkrytycznie.
Dobrze osadzone poczucie wartości pozwala nam w związku mówić jasno o swoich potrzebach, bez obawy przed odrzuceniem. Dzięki niemu wiemy, ze ich wyrażenie nie jest zagrożeniem dla relacji, a krokiem ku większej bliskości. Ludzie mają w końcu różne potrzeby i oczekiwania, a my nie jesteśmy w stanie wszystkim dogodzić.
A jak poprawić poczucie wartości? Warto zacząć od obiektywnego wypisania swoich osiągnięć i dokonań. One naprawdę mogą być dobrym wskaźnikiem. Poczucie własnej wartości umacnia się, gdy mamy swoje życie poza relacją, a nasza tożsamość nie ogranicza się tylko do roli partnera. Rozwijamy się, pielęgnujemy pasje, spotykamy z wartościowymi ludźmi. Zyskujemy nowe umiejętności, które sprawiają, że mamy więcej satysfakcji z życia i lepiej czujemy się ze sobą. To podstawa do tego, by czuć tę najważniejszą bliskość – z samą sobą. I dopiero na tej podstawie budować związki, które nas karmią, wzmacniają i uszczęśliwiają.